logo strony Golden Retriever
Golden Retriever » Hodowla

Kodeks etyczny dobrego hodowcy psów

  • Starać się dowiedzieć jak najwięcej o rasie przez siebie hodowanej.
  • Rozmnażać psy nie pod wpływem mody, ale zawsze w określonym celu hodowlanym, który powinien prowadzić do doskonalenia rasy.
  • Prawidłowo odchowywać, żywić i socjalizować psy, tak aby potrafiły się dobrze dostosować do warunków domowych i wyrastały na dobrych przyjaciół człowieka.
  • Zwracać uwagę na wady i choroby wrodzone i starać się ograniczyć ich występowanie.
  • Szczenięta powinny być umieszczone w tych domach, w których nabywcy mogą im zapewnić właściwe utrzymanie. Hodowcy nowym nabywcom szczeniąt powinni zawsze służyć radą i pomocą.
  • Gdy nabywcy psów nie mogą ich nadal utrzymywać, hodowcy powinni przyjąć je z powrotem i zająć się ich dalszym losem.
  • Życzliwe i sportowe współpracowanie z innymi hodowcami psów.

K. Ściesiński
„Hodowla psów”
Wydawnictwo SGGW
Warszawa-2003

O dobrej hodowli

Aby w ogóle myśleć o hodowli trzeba najpierw określić sobie samemu wizję i oczekiwania.
Bez spełnienia tego warunku nie można mówić o jakiejkolwiek hodowli tylko o rozmnażaniu psa, co samo w sobie, nie jest naganne, bo i z takich „przypadkowych” skojarzeń rodzą się piękne i zdrowe psy, ale trudno to nazwać hodowlą.

Moim zdaniem, na miano hodowcy zasługuje człowiek, który konsekwentnie, przy wykorzystaniu całej swojej wiedzy i pomocy innych, uznanych przez niego autorytetów, dąży do osiągnięcia swojej „wizji”. Często, jego wizja może zdecydowanie odbiegać od mojej, ale robi to z pełnym przekonaniem, świadomie, konsekwentnie i w zgodzie z samym sobą.

Moje kryteria dobrej hodowli są bardzo proste:

  • Hodowca traktuje psy jak przyjaciół i na pierwszym miejscu stawia ich dobro.
  • Hodowca prowadzi badania swoich psów (używanych do hodowli) i nie boi się wyłączenia ich z hodowli jeżeli nie spełniają wszystkich jego oczekiwań (psychika, zdrowie, eksterier). Inaczej mówiąc potrafi patrzeć bardziej „perspektywicznie i długofalowo” na hodowlę.
  • Hodowca prowadzi na bieżąco pełną dokumentację swoich miotów i „dalszej ich historii”. Utrzymuje stały kontakt z właścicielami swoich psiaków i służy im pomocą.
  • Hodowca używa do krycia tylko sprawdzonych psów, po ich dokładnym obejrzeniu.
  • Hodowca ma swoją własną, jasną i klarowną wizję hodowlaną i konsekwentnie ją realizuje.

Andrzej od Lorietty (DDO)

O selekcji

Selekcja jest wiecznym zmaganiem człowieka z genetyką. Człowiek ustala wzorzec rasy  i usiłuje hodować psy odpowiadające temu wzorcowi. Gdyby to było takie proste, jak sądzi część ludzi, że z dwóch pięknych goldków których przodkowie też byli pięknymi goldkami może się urodzić tylko piękny goldek niepotrzebna byłaby żadna selekcja. Jednak genetyka płata najróżniejsze figle.
Rodowód jest gwarancją, że przodkowie odpowiadali wzorcowi, ale nie jest gwarancją, że dany pies też wyrośnie na championa. Jeśli pies budową lub charakterem odbiega od wzorca nie powinien być rozmnażany, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że przekaże złe cechy potomstwu.
Jeśli chcemy polepszać rasę, musimy je wykluczyć z hodowli – nikt ich nie zabija, po prostu nie dostają uprawnień hodowlanych, co znaczy, że ich ewentualne potomstwo nie dostanie rodowodu.
Należy przeprowadzić selekcję tych, które mogą być rozmnażane, czyli nie odbiegają za bardzo od wzorca.
Ich spodziewane, dobre potomstwo dostanie rodowody. I kółko się zamknie, znowu selekcja, znowu nowe pokolenie. Znowu wielka niewiadoma.
Głównym celem wystaw jest właśnie taka selekcja. W wielkim skrócie – uprawnienia hodowlane dostają psy odpowiednio ocenione na 3 wystawach przez 3 różnych sędziów.
Dobrą stroną wystawy jest możliwość obejrzenia efektów pracy innych hodowców, nawiązanie znajomości.
Jeśli moglibyśmy zajrzeć w mroczne dzieje początków ras, szczególnie myśliwskich to niestety selekcja polegała na wyprowadzeniu za stodołę i zastrzeleniu egzemplarzy nie spełniających oczekiwań. Słyszałam takie opowieści 🙁

Gośka Sajkowska


Najprostsze i już coraz częściej stosowane metody testowania pozwalają wykryć nosicielstwo niekorzystnych genów recesywnych.
Jeśli na przykład, w miocie urodzi się szczenię z GPRA oznacza to, że oboje rodzice są nosicielami genu powodującego tę wadę, co jest sygnałem do zaprzestania ich wykorzystywania w hodowli.
Jeśli zaś urodzi się szczenię z hemofilią typu A czy B, nosicielką jest suka, natomiast reproduktor jest „wolny od podejrzeń”.

W stopniowym doskonaleniu pogłowia niesłychanie pomaga kooperacja – stąd ogromna rola klubów ras i wymiany pełnej informacji między hodowcami w nich zrzeszonymi.
Generalnie zasady kierujące hodowlą to (za Kaleta, Fiszdon):

  1. Dobry samiec to połowa sukcesu. Pies może zostawić po sobie znacznie więcej potomstwa niż suka.
  2. Do hodowli należy kwalifikować psy o doskonałych fenotypach, dobrym rodowodzie, wolne od wad, pochodzące z dobrego miotu.
  3. Każde planowane krycie powinno być podejmowane jedynie dla dobra i poprawy rasy. Nie wolno używać do hodowli zwierząt mających poważne wady.
  4. Planując miot, hodowca powinien jednakową wagę przykładać do wyglądu zwierząt, ich zdrowia i charakteru.
  5. Wybitnego reproduktora należy używać do hodowli tak długo jak jest to możliwe – przynajmniej dopóki nie pojawi się lepszy.
    Mając do wyboru wybitnego ojca wielu pięknych szczeniąt i jego równie wybitnego młodego syna, bezpieczniej jest wybrać ojca.
  6. Przy ocenie psów na podstawie potomstwa najlepiej jest oceniać 30-40 potomków po nie spokrewnionych matkach.
  7. Należy brać pod uwagę całe potomstwo, a nie tylko egzemplarze wybitne, zwracając uwagę także na szczenięta martwo urodzone i padłe przed odsadzeniem.

Bardzo istotne jest, aby zdawać sobie sprawę z wagi poszczególnych cech i uzmysłowić sobie, które z nich naprawdę upośledzają psa.
Charakter powinien mieć zasadnicze znaczenie w każdej rasie, nie tylko psów użytkowych. Przebywanie z hałaśliwym i agresywnym małym pieskiem będzie dla jego przyszłych właścicieli i ich sąsiadów naprawdę nieprzyjemne, nawet, jeśli będzie on wyjątkowo piękny.
Zresztą opinie o złym usposobieniu położyły już kres popularności niejednej rasy.

Andrzej od Lorietty
Klub Miłośników Goldena


 

Różnorodność a pies rasowy – John Armstrong

„…Wśród tych genów, które odpowiadają za wyjątkowy charakter rasy, różnorodność będzie wyraźnie mniejsza wewnątrz rasy, niż wśród Canis familiaris ogółem. Trik polega na tym, aby ograniczać różnorodność tychże genów nie robiąc tego kosztem różnorodności pozostałych, która z kolei jest konieczna dla dobrego zdrowia i długoterminowego przetrwania rasy. W wielu przypadkach nie zostało to osiągnięte i dziś płacimy za to cenę, w postaci częstego występowania chorób genetycznych i wysokiej podatności na inne choroby, zmniejszonej liczebności miotów, krótszego życia, niemożliwości naturalnego poczęcia itd.

Dlaczego tak się stało?

  1. Wiele ras zapoczątkowała zbyt mała ilość założycieli, lub założyciele zbyt blisko spokrewnieni ze sobą.
  2. Księgi rodowodowe są zamknięte dla większości ras; nie można wprowadzić różnorodności z zewnątrz istniejącej populacji.
  3. Często hodowla selektywna powoduje dalszą redukcję różnorodności. W dodatku, często selekcjonuje się niewłaściwe cechy.
  4. Nawet jeśli założyciele dostatecznie różnili się genetycznie, prawie nikt nie wie jak ich genetyczny wkład się rozkłada w obecnej populacji. W konsekwencji, prowadzi się hodowlę nie zważając na zachowanie tego pierwotnego wkładu, co może się odbić na generalnym zdrowiu i przetrwaniu rasy.

Czy musimy pogodzić się z tymi nieuchronnymi konsekwencjami tworzenia rasy? Nie sądzę.

Zadania dla klubów ras
Każda rasa potrzebuje bazy danych w której byłyby wyszczególnione zwierzęta dopuszczone do hodowli, wraz z wszystkimi ich przodkami, aż do założycieli. To powinno być główne zadanie klubów ras. Ale czy ktokolwiek je realizuje (oprócz kilku rzadkich ras)?
Taka baza danych powinna umożliwiać hodowcom zidentyfikowanie, który osobnik najprawdopodobniej nosi geny którego z założycieli. Dla indywidualnego hodowcy byłaby to możliwość dokonywania mądrych i świadomych wyborów przy selekcji par hodowlanych. Tego typu badania mogłyby tak wyważyć genetyczne zasoby rasy, by nie ryzykowała ona utraty pozostałej różnorodności…”

Fragment książki
J. Armstronga
Różnorodność a pies rasowy

przetłumaczyła Ania

Outcross, linebred czy inbred – głos w dyskusji

Kształtowanie wzorca rasy
Oczywiście, że każda młoda rasa jest skazana na „chów wsobny”.
Tworząc trzecie pokolenie nowej rasy siłą rzeczy mamy do wyboru krzyżówki:ojciec x matkamatka x syncórka x ojciecsiostra x brat
Jest to oczywiste i zrozumiałe, gdyż innych możliwości niestety nie ma. To oczywiście „mocny” inbred, ale wcale nie świadczy to o tym, że taka rasa jest od razu skazana na wymarcie.
Tworząc kolejne pokolenia mamy już więcej możliwości, ale nadal jest to w „obrębie jednej rodziny”. Jest to zresztą bardzo dobrze widoczne na przykładzie COI, czym bliżej początku rasy tym COI dla poszczególnych osobników wyższe. Od nas zależy, czy wybieramy bliższe czy dalsze pokrewieństwo.
Zgadzam się również, że „łatwiej” hodować takie same osobniki stosując inbred, lub, jak kto woli jego „łagodniejszą” formę linbred, czyli zagęszczanie krwi i w ten sposób powielać i utrwalać swój „wzorzec piękna”.
To dla mnie rzecz oczywista, że każdy hodowca ma swój „typ” i chciałby uzyskiwać osobniki zbliżone do tego typu. Faktem jest również, że w dużej mierze to hodowcy kształtują wzorzec rasy. Widać to szczególnie dobrze na przykładzie dużych hodowli, gdzie każda z nich stara się „lansować” swój typ wzorca często wyraźnie inny od typu „konkurencji”.
Tak jak napisałem juz wcześniej, inbred to najprostsza metoda hodowli określonego wzorca.

Genetyka
to drugi aspekt tej sprawy. Ta jest jednakowa dla wszystkich i nie ma sensu udowadniać, że jest inaczej. Inbred i linbred to zawężanie puli genetycznej. To eliminacja pewnych alleli, prowadzona zresztą celowo.
Jednak ciągłe prowadzenie hodowli w linii, prowadzi do utraty nie tylko alleli, których chcemy się pozbyć, ale również tych „korzystnych”, które z powodu ich braku, bądź w wyniku „wypadania”, mogą być bezpowrotnie eliminowane z danej linii. Dobrym przykładem tego niech będą linie arystokratyczne u ludzi. Popatrzmy na Burbonów, Andegawenów czy Stuartów. Do pewnego momentu był to typowy przykład „hodowli liniowej” (przepraszam, jeżeli kogoś uraziłem). Skończyło się to zawężeniem puli genetycznej, a to „bomba z opóźnionym zapłonem” – nie od razu uwidaczniają się efekty takich działań. Jednak po pewnym czasie dają o sobie znać, chociażby w postaci ujawniania się chorób (jak np. hemofilia) w znacznie większym procencie niż u pozostałych przedstawicieli rasy.
Skoro dzieje się to nawet u ludzi, gdzie etycznie nie są dopuszczalne tak bliskie inbredy jak u zwierząt, to nie okłamujmy się, że psów to nie dotyczy. Genetyka dotyczy wszystkich istot żywych, czy chcemy tego czy też nie. Mało tego, zmiany u psów ujawniają się znacznie wcześniej niż u ludzi, bo:

  1. wcześniej uzyskują dojrzałość płciową (100 lat to powiedzmy 4 pokolenia ludzi, u psów może być ich i 20)
  2. u ludzi są niedopuszczalne tak bliskie inbredy jak u psów
  3. pula genetyczna jest znacznie węższa niż u ludzi, chociażby z powodu samego stosunkowo „niedawnego” wyodrębnienia większości ras.

Jest też inny aspekt, u ludzi zawsze można „dolać świeżej krwi” (i nikt za to nie odbiera rodowodów), a u psów nie jest to tak łatwe.
Uważam, że najwłaściwszym rozwiązaniem jest hodowla na fenotyp (jak najszerzej rozumiany), a nie wpadanie w „pułapkę” outcrossu, inbredu czy linbredu. Hodując psy nie powinniśmy kierować się zasadami typu „hodowla w linii”, „jak najwięcej danego psa w rodowodzie” czy „jak najmniej inbredu, bo samo takie pojmowanie hodowli bez zrozumienia zjawisk do niczego nie prowadzi.
Wydaje mi się, że tylko rozsądne ukierunkowanie hodowli na szeroko rozumiany fenotyp (bez uprzedzeń do outcrossu czy inbredu) może dać dobre rezultaty.

Wyjaśnię teraz w punktach, co rozumiem pod pojęciem „szerokiego fenotypu”:
wygląd (jak pisałem wcześniej to w większości indywidualny gust, a o gustach…)charakter – tu trzeba brać pod uwagę charakteru obu rodziców, a także „wyłapywać” anomalie w ich liniachzdrowie (wszelkie badania).
Ja osobiście będę dążył do tego, aby COI było jak najniższe, bo to jest zgodne z moim przekonaniem i nawet jeżeli fenotypowo „wypadną” znacznie lepiej psy o wyższym COI, to i tak wybiorę tego o niższym. Mając do wyboru dwa równie „dobre” fenotypowo psy, wybiorę tego o niższym COI.

5/5 - (1 vote)